Dziennik zimowy
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- Winter journal
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2014-04-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-08-21
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324029945
- Tłumacz:
- Maria Makuch
Niezwykle osobiste i poruszające rozważania na temat ciała i upływu czasu.
Trzydzieści lat po wydaniu „Wynaleźć samotność”, w której tak znakomicie opisał swoją młodość i relacje z ojcem, autor przedstawia nam kolejne niekonwencjonalne wspomnienia. W nich z kolei zawarł poruszającą opowieść o życiu i umieraniu swojej matki.
Auster rozpoczął pisanie „Dziennika zimowego” na miesiąc przed swoimi 64. urodzinami. Co ciekawe, tekst jest pisany w drugiej osobie, jakby autor samemu sobie opowiadał swoje życie. Właściwie głównym bohaterem dziennika jest ciało – zmieniające się, doznające urazów, bólu, przyjemności, rozkoszy i najprostszych zmysłowych odczuć – chłodu, ciepła słońca, przyjemności leżenia w gorącej kąpieli.
„Dziennik zimowy” to także opowieść o miejscach i ludziach, których spotkał w swoim życiu. O miłościach, romansach, przyjaźniach i nieuchronnie zbliżającej się starości.
Wielbiciele twórczości Austera znajdą tu wszystkie zalety jego pisarstwa: klarowny i błyskotliwy styl, dbałość o detale, wrażliwość, fascynacje sztuką i wreszcie umiejętność trzymania czytelnika w napięciu do ostatnich stron.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Fascynujący pamiętnik Paula Austera
W przypadku książek autobiograficznych nieraz jest tak, że pisarze poddają się pokusie autokreacji, upiększając i retuszując swój wizerunek (pokusa znana chyba każdemu, kto ma konto na Facebooku). Czasem też ich wspomnienia zbyt szczegółowo odwołują się do własnej twórczości, lub są po prostu nudne. Wszystkie te obawy towarzyszyły mi, gdy brałem do ręki “Dziennik zimowy” Paula Austera. Na szczęście żadna z nich się nie sprawdziła. Zacznijmy od tego, że adresatem "Dziennika" wcale niekoniecznie są znawcy twórczości Austera. Odwołań do jego powieści i filmów jest naprawdę niewiele, śmiało więc mogą sięgnąć po tę książkę także ci, którzy powieści autora "Trylogii nowojorskiej" na razie posiadają jedynie na półce "chcę przeczytać". Powiedziałbym nawet, że "Dziennik" może okazać się bardzo dobrym wstępem do poznania "właściwej" twórczości autora.
Chociaż według tytułu mamy do czynienia z "dziennikiem", w rzeczywistoci jest to pamiętnik, książka jednoznacznie wspomnieniowa, w której poznajemy dzieciństwo pisarza, lata jego młodości, relacje z rodziną, rozczarowania i sukcesy, wzloty i upadki. Jeżeli ktoś obawia się w związku z tym sentymentalizmu czy nudziarstwa, to zapewniam, że Auster dba o czytelnika tej książki w równym stopniu jak w swoich powieściach. Służy temu naprawdę interesująca treść wspomnień, ale też ich niebanalna, pomysłowa forma.
Zabiegiem stylistycznym, który dostrzegamy już na wstępie, jest nietypowa narracja, prowadzona konsekwentnie w drugiej osobie, w czasie teraźniejszym. Wygląda to tak: Przez całe życie masz kłopoty z orientacją w przestrzeni i nawet w Nowym Jorku, najłatwiejszym z miast do opanowania, w miejscu, w którym spędziłeś większą część swojego dorosłego życia, często wpadasz w tarapaty*. Początkowo może to nieco irytować, ale zapewniam, że łatwo się przyzwyczaić i zabieg ten wręcz dodaje narracji sygestywności i dynamiki. Ale na tym nie koniec. Swoje lata tułaczki i klepania biedy Auster wspomina poprzez szczegółowy opis kolejnych mieszkań, jakie wynajmował we Francji i w USA. W większości są to miesca skromne, ubogie lub nędzne, a jest ich ponad 20. Rzecz jasna, czas pracował na korzyść pisarza, i na koniec z ciasnych służbówek i dziwnych poddaszy przenosimy się do obszernych pokoi zabytkowej kamienicy.
Innym ciekawym pomysłem jest prezentacja historii związanych z bliznami na ciele. Każda z nich to ciekawe mikroopowiadanie, w którym narrator pozostaje wobec swoich przeyżyć chłodny i obiektywny. W ogóle kwestie zdrowotne zajmują sporo miejsca w "Dzienniku" - choroby prawdziwe i urojone, zapaści, napady paniki, itp. Byłoby to sporym balastem całej opowieści, gdyby nie wspomniany dystans autora do samego siebie, w którym Auster do złudzenia przypomina Woody'ego Allena, opowiadającego o swoich hipochondrycznych lękach w tonacji barwnej anegdoty, a nie nudnego smędzenia (rodem z rodzinnych zjazdów, znanych chyba każdemu).
Fragmenty typowo biograficzne Auster przeplata wstawkami niemal beletrystycznymi, które mogłyby stać się atrakcyjnym elementem każdej z jego powieści. Np. traumatyczny telefon od kuzynki po śmierci matki, w którym opresyjna moralistka zamiast kondolencji serwuje znękanemu autorowi oskarżycielskie tyrady pod adresem zmarłej. Kapitalny jest też fragment opowiadający o sąsiadce z Paryża, o nazwisku, nomen omen, Rubinstein, nietolerującej dźwięków fortepianu. Ułagodzić ją jest równie łatwo, jak unieszkodliwić atakującego grzechotnika, jednak autorowi ta sztuka się udaje.
Przeczytałem "Dziennik zimowy" bardo szybko, chociaż skupiałem się na każdym zdaniu. Paul Auster, już wcześniej będący jednym z moich ulubionych pisarzy, po tej książce stał się mi szczególnie bliski. Mogłem przejrzeć się w wielu fragmentach jego pamiętnika jak w lustrze. Być może dlatego, że tak wiele jest w tych wspomnienich prawd uniwersalnych, wykraczających poza indywidualne doświadczenie pisarza, który mądrze i bez sentynmentów opisuje problemy okresu dojrzewania, trudne relacje z matką, niepewność co do własnych wyborów, borykanie się z przeciwnościami losu, które mogą złamać lub wzmocnić. Auster uniknął przy tym wszelkiej egzaltacji i sentymentalizmu. Nie pozuje na guru, mędrca ani celebrytę. Jest po prostu gościem z Brooklynu, który sporo w życiu przeżył, przemyślał i chce o tym szczerze opowiedzieć. Naprawdę warto go wysłuchać.
Bogusław Karpowicz
* Cytat pochodzi z omawianej książki
Oceny
Książka na półkach
- 410
- 372
- 139
- 20
- 17
- 14
- 10
- 3
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Ta książka na pierwszy rzut oka nie ma w sobie nic niezwykłego, ale styl w jaki Paul Auster zdaje relacje ze swojego życia jest fenomenalny. Być może ciężko to w jakiś racjonalny sposób wyjaśnić, ale po pierwszej lekturze towarzyszyły mi takie odczucia jak przygnębienie, smutek, przemijanie.... Mimo to i tak z chęcią sięgnęłam po nią drugi raz. Dla mnie ta książka zawsze będzie synonimem poszukiwania swojego miejsca w świecie.
Ta książka na pierwszy rzut oka nie ma w sobie nic niezwykłego, ale styl w jaki Paul Auster zdaje relacje ze swojego życia jest fenomenalny. Być może ciężko to w jakiś racjonalny sposób wyjaśnić, ale po pierwszej lekturze towarzyszyły mi takie odczucia jak przygnębienie, smutek, przemijanie.... Mimo to i tak z chęcią sięgnęłam po nią drugi raz. Dla mnie ta książka zawsze...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZazwyczaj autobiografia pisana jest w pierwszej osobie, a biografia w osobie trzeciej. Tymczasem Paul Auster napisał "Dziennik zimowy" tak jakby zwracał się do drugiej osoby i tej osobie opowiadał jej przeżycia pisząc np. "Uświadamiasz sobie, że w czasie długiej drogi ……… ". Taka narracja świetnie się sprawdziła. Dziennik nie jest napisany klasycznie w chronologicznym porządku, autor grupuje różne rodzaje wydarzeń życiowych i miejsc np. miejsca zamieszkania, odczucia związane z porą roku, kobiety które spotkał w swoim życiu itp. Czytając ten dziennik zaczynasz się zastanawiać jak wygląda Twoje życie w takim nietypowym i niechronologicznym podsumowaniu. Książka napisana pięknym, bogatym językiem, wciąga od pierwszej do ostatniej strony. I czuje się niedosyt gdy nagle dziennik się kończy. Paul Auster to mój ulubiony pisarz, a jego "Dziennik zimowy" to kolejna ciekawa i warta przeczytania książka.
Zazwyczaj autobiografia pisana jest w pierwszej osobie, a biografia w osobie trzeciej. Tymczasem Paul Auster napisał "Dziennik zimowy" tak jakby zwracał się do drugiej osoby i tej osobie opowiadał jej przeżycia pisząc np. "Uświadamiasz sobie, że w czasie długiej drogi ……… ". Taka narracja świetnie się sprawdziła. Dziennik nie jest napisany klasycznie w chronologicznym...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDlaczego sięgamy po taki gatunek, jakim jest autobiografia? Na świecie żyją miliardy ludzi, każdy z nich coś przeżył i każdy z nich mógłby opowiedzieć swoją historię, co większość zapewne skwitowałaby wzruszeniem ramion, bo przecież każdy z nas żyje. A mimo to czytamy ten typ książek. Powody mogą być różne, tak jak różne są autobiografie. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wszystko sprowadza się do jednego - poszukujemy siebie.
Imponują nam wielcy tego świata. Piosenkarze, piłkarze, malarze i inni "arze". Politycy, prezydenci, kapłani. Ludzie żyjący na oczach innych, ludzie żyjący w kompletnym osamotnieniu. Zachwycamy się ich poczynaniami (mniej lub bardziej godnymi zachwytu),a w głębi duszy, obok zazdrości, pojawia się to przeogromne, nieuleczalne pragnienie, by ów obiekt podziwu, szacunku był tak naprawdę kimś takim jak my. Aby cierpiał na to samo, na co my cierpimy codziennie, otwierając rano i zamykając wieczorem oczy.
I wtedy wpadamy na autobiografie. Ciągnie nas do smaczków, o których się głośno nie mówi. Do kontrowersyjnych czy pikantnych szczegółów cudzego życia, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi i prawda, choć bardzo brutalna, jest taka, że lubujemy się w zaglądaniu do cudzych łóżek. Ale podczas przygody z autobiografią zaglądamy też go cudzego umysłu. Dowiadujemy się, co i kiedy ktoś sobie pomyślał. Dlaczego sobie pomyślał. Co było skutkiem tego, że sobie pomyślał. Następnie zadajemy sobie pytanie: co ja bym pomyślał, będąc w takiej sytuacji?
Gdy tak stawiamy się na miejscu drugiego człowieka - ubóstwianego, wyidealizowanego, nieosiągalnego bytu - i przeżywamy wraz z nim rozterki, radości, przypływy złości oraz szczęścia, nagle doznajemy olśnienia. Nagle pojawia się ta długo wyczekiwana chwila. To my. To my sami, patrząc na cudze życie z bliska, widzimy w nim nasze życia. Każdy z osobna. Każdy z nas może przejrzeć się w Paulu Austerze i jemu podobnych. Tak bardzo pragniemy, żeby oni byli podobni do nas, a kiedy już moment uświadomienia nadchodzi, nigdy nie jesteśmy na to gotowi. I towarzyszy nam raczej smutna refleksja niż radość. Może dlatego, że bardziej widzimy siebie w innych, gdy oni cierpią? Bo może tak naprawdę dopiero wtedy chcemy się przyglądać? A może dlatego, że dopiero wtedy obnażamy również siebie i stoimy naprzeciwko siebie nadzy - autor i czytelnicy. On obnażający się przed nami, my - przed samymi sobą.
Dlaczego sięgamy po taki gatunek, jakim jest autobiografia? Na świecie żyją miliardy ludzi, każdy z nich coś przeżył i każdy z nich mógłby opowiedzieć swoją historię, co większość zapewne skwitowałaby wzruszeniem ramion, bo przecież każdy z nas żyje. A mimo to czytamy ten typ książek. Powody mogą być różne, tak jak różne są autobiografie. Z czystym sumieniem mogę...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiezwykła książka; to moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Paula Austera. Poznałam jego życie, o którym opowiada w bardzo interesujący sposób, mianowicie prowadząc narrację w drugiej osobie. Zachowuje też czas teraźniejszy.
Skupia się w dużym stopniu na sprawach ciała: liczne urazy, problemy z sercem, z lękiem. Sporo tu o śmierci, pisarz ma 64 lata i jak zaznacza: "wkracza w zimę swojego życia".
Czytałam nieśpiesznie, zagłębiając się w sprawy Austera i jego bliskich. Chciałabym sięgnąć nie tylko po jego powieści, ale i jego żony Siri Hustvedt. Jest tyle pięknych książek do przeczytania, a tu już kończy się kolejny rok, czas biegnie...
Nie da się przeczytać wszystkich książek, które by się chciało, o których się jeszcze nie wie, że są, że istnieją i czekają na to, by je odkryć.
Warto czytać:)))))
Niezwykła książka; to moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Paula Austera. Poznałam jego życie, o którym opowiada w bardzo interesujący sposób, mianowicie prowadząc narrację w drugiej osobie. Zachowuje też czas teraźniejszy.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSkupia się w dużym stopniu na sprawach ciała: liczne urazy, problemy z sercem, z lękiem. Sporo tu o śmierci, pisarz ma 64 lata i jak zaznacza: "wkracza...
Nie. Za duży ładunek opowieści o niczym i budowania własnego ego. Niby wiadmo - dziennik, ale przytłacza sobą. a przynajmniej mnie przytłoczyl.
Nie. Za duży ładunek opowieści o niczym i budowania własnego ego. Niby wiadmo - dziennik, ale przytłacza sobą. a przynajmniej mnie przytłoczyl.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie lubię wspomnień. Czyichś. Sam to bym się pławił w przeszłości, mitologizował, uwznioślał, sto wierszy napisał o dzieciństwie i dziesięć opowiadań o dojrzewaniu. Natomiast obcych ludzi przeszłości są dla mnie jak obce mieszkania, w których często przeszkadzają mi nieokreślony ale charakterystyczny zapach, egzotyczne reguły życia, rodzinne powiedzonka, których nie rozumiem. "Wszystko, co nie jest mną, jest obce" - napisał kiedyś Louis Aragon w "Przygodach Telemacha" i słowa te jakoś nieźle definiują jakąś część mnie samego i moje wybory czytelnicze.
Bronię się przed pogrążaniem się w cudzych wspomnieniach, gdy są one tylko i wyłącznie zapisem czyjejś przeszłości, nie mają literackiego szlifu, nie są efektem kreacji, gry z odbiorcą, nie odsączono z nich banału, trywialności i szlamu codzienności.
Co innego, gdy za pisanie wspomnień zabiera się powszechnie uznany literat. Powinniśmy mieć nadzieję na to, że będzie on układał przed nami swoje wspomnienia tak, jak się układa pasjans - każda karta trafi w końcu na swoje właściwe miejsce. Każdemu wydarzeniu nada się sens, każde zwiąże z poprzednim i następnym. Wymagam więc od memuarysty kreacji, nie zaś wiernopoddańczej w stosunku do życiorysu relacji. Powtórzę - wspomnienia to dla mnie przede wszystkim organizacja, by uczynić z opowieści o własnym życiu opowieść właśnie.
Czytam więc "Dziennik zimowy" Paula Austera. Ten amerykański pisarz cieszy się w Polsce popularnością, chociaż dla mnie będzie on zawsze symbolem najgorszych postmodernistycznych tradycji. Nawet jego najważniejsze dzieło ("Trylogia nowojorska") wydało mi się atrakcyjnie opakowaną pustką; wystarczyło podrapać paznokciem, by przebić się przez warstwę pudru, różu i szminki, którymi Auster upiększał swoje nijakie córki. Być może jestem niesprawiedliwy, ale tak właśnie go odbieram.
"Dziennik zimowy" trafił przez przypadek w moje spracowane ręce i kilka dobrych lat czekał na półce. Wziąłem, myśląc sobie, że "o ho ho, mam kontakt z wyższą literaturą, zobaczymy, jak na tym wyjdziemy - ja i ona." A więc nie wyszło nam to na dobre...
Książka jest najzwyczajniej w świecie nudna, a autor nie potrafił zaleźć żadnego czytelnego i poprowadzonego konsekwentnie konceptu, który pozwoliłby mu zamknąć doświadczenia sześćdziesięcioletniego życia. Zrazu wydaje się nam, że wspomnienia zostaną poprowadzone przez opisy kolejnych metamorfoz ciała (opisy ran, blizn, zmieniających się potrzeb, dojrzewania, symptomów starości) - proste to i skuteczne, miejscami widowiskowe.
Jednak pisarz zostawia nie wiedzieć czemu swoje ciało i zaczyna pleść opowieść rozpinając wątki na innej już ramie - pojawia się kilkunastostronicowa, obłędnie monotonna litania adresów, pod którymi pomieszkiwał Auster. Każde mieszkanie lub dom łączy się z jakimś drobnym wydarzeniem, zaś to niemal nigdy nie mówi niczego istotnego na temat życia pisarza - a to jakaś kłótnia z sąsiadami, a to opis widoku zza okna, a to kilka scenek rodzajowych podkreślających koloryt lokalny zamieszkiwanego miejsca. Takie notatki na marginesach umów wynajmu.
I tu kolejna wolta - długie passusy na temat rodziców Austera. Kolejne małżeństwa matki, związki ojca. Opisy charakterów, wad, zalet, słabości. Niczym niewyróżniające się postacie, które gdyby pojawiły się w "prawdziwej" literaturze, byłyby bezbarwne jak krupnik i istotne niemal wyłącznie dlatego, że umarły i osierociły autora wspomnień.
A ha, a pomyślcie jeszcze o tym, że Auster pisząc autobiografię niemal całkowicie pomija swoją twórczość. Ta osobliwa strategia miałaby szansę powodzenia, gdyby życie pozaliterackie pisarza byłoby w jakimś stopniu fascynujące lub fascynująco zostałoby opisane. Niestety, Auster spektakularnie skiksował i gdyby ktoś chciał przy pomocy "Dziennika zimowego" pogłębić wiedzę o pisarstwie być może ulubionego autora, może się rozczarować. Podobne rozczarowanie czekałoby fanów takiego Andrzeja Gołoty, który w swojej potencjalnej autobiografii skupiłby się na opisie prywatnych fascynacji czytelniczych zamiast na tajemnicach i zawiłościach zawodowego boksu.
Czytałem ostatnio takie zdanie: "In some ways, writing a memoir is knocking yourself out with your own fist, if it’s done right", co nieudolnie tłumaczę tak "Jeżeli człowiek pisze wspomnienia we właściwy sposób, przypomina to pranie się po pysku własną ręką." Fakt, parę razy Auster dał sobie mocno po mordzie - bez większego zażenowania opisuje kontakty z paryskimi prostytutkami, przygodne powierzchowne fascynacje, aborcję, do której namówił jedną z zaciągniętych do łóżka dziewczyn, choroby weneryczne...
Być może szczerość jest dla kogoś wartością samą w sobie, dla mnie jednak tego typu wynurzenia trącą już pewnym ekshibicjonizmem, z którym kompletnie jest mi nie po drodze. Granicę intymności i smaku można łatwo przekroczyć, a Auster nakazuje swoim wspomnieniom poruszać się czołgiem...
Nie, to nie jest dobra książka, chociaż i z niej dało się wykroić kilka niezepsutych i dojrzałych elementów. Zapamiętać na całe życie:
"Nigdy nie zmarnuj żadnej okazji, żeby się wysikać."
Francuzi to prawdziwe gnojki.
Czasy, gdy wszędzie można było palić papierosy, były lepsze, niż czasy, gdy nigdzie nie można palić.
Cóż, chyba nic więcej nie zostało do dodania. Nie polecam, bo słabych książek popularnych autorów jest wystarczająco dużo. A z drugiej strony rzadko można trafić na tekst, z którego pisarz wypreparował poczucie humoru, komizm lub zwykłe ludzkie ciepło. Już więcej tych wartości znajdziecie w "Procesie" Kafki niż w "Dzienniku zimowym."
Odrzucił mnie Auster-pisarz, który zrobił naprawdę dużo, by obrzydzić Austera-człowieka. I niech to będzie pointą tych cierpkich rozważań.
Nie lubię wspomnień. Czyichś. Sam to bym się pławił w przeszłości, mitologizował, uwznioślał, sto wierszy napisał o dzieciństwie i dziesięć opowiadań o dojrzewaniu. Natomiast obcych ludzi przeszłości są dla mnie jak obce mieszkania, w których często przeszkadzają mi nieokreślony ale charakterystyczny zapach, egzotyczne reguły życia, rodzinne powiedzonka, których nie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚwietnie napisana autobiografia. W życiu Paula Austera nie było żadnych niezwykłych wydarzeń, sytuacji nie z tej Ziemi ani tzw fajerwerków. Ot, życie nowojorskiego pisarza spisane w bardzo ciekawy sposób. Narracja „drugoosobowa" nie drażni tych, którzy nie znoszą tej "pamiętnikarskiej", a wyliczanie kolejnych adresów zamieszkania (swoją drogą strasznie ich dużo) jest ciekawym sposobem opisania mijających lat. To moje pierwsze zetknięcie z tym autorem i uznaję je za bardzo udane :)
Świetnie napisana autobiografia. W życiu Paula Austera nie było żadnych niezwykłych wydarzeń, sytuacji nie z tej Ziemi ani tzw fajerwerków. Ot, życie nowojorskiego pisarza spisane w bardzo ciekawy sposób. Narracja „drugoosobowa" nie drażni tych, którzy nie znoszą tej "pamiętnikarskiej", a wyliczanie kolejnych adresów zamieszkania (swoją drogą strasznie ich dużo) jest...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo dobra książka. Świetny styl (dziennik pisany w drugiej osobie),płynne przechodzenie z jednej myśli do drugiej, mnogość tematów, retrospekcji, przemyśleń na tematy miłości, śmierci, przypadku... Zdecydowanie warto.
Bardzo dobra książka. Świetny styl (dziennik pisany w drugiej osobie),płynne przechodzenie z jednej myśli do drugiej, mnogość tematów, retrospekcji, przemyśleń na tematy miłości, śmierci, przypadku... Zdecydowanie warto.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Dziennik zimowy" to książka o człowieku doświadczonym, pisana w drugiej osobie, choć autobiograficzna, pozwala czytelnikowi wcielić się i przeżyć cudze wspomnienia. Doświadczyć namiastki tego, co było doznaniem samego pisarza. Spróbować zrozumieć.
Czytając tę pozycję nie miałam wrażenia, że historia opowiadana jest przez znajomego, to było wczytywanie się w człowieka obcego, który odsłania intymne miejsca swojej pamięci. Pokazuje cienie przeszłości. Obnaża ciało, lęki, słabości i błędy, ale ukazuje też to, co jest dla niego wartościowe. Co zaczęło stanowić filary jego życia - miłość, która 'jeśli się martwi, to tylko dlatego, że chciałaby, aby nigdy nie przestał żyć', praca pisarza, potrzebująca wciąż nowego światła, a czasami pochłaniająca na długie godziny odosobnienia, rodzina. Widać w tym człowieku nabytą pokorę w stosunku do losu, dojrzałość przychodzącą z czasem, brak wstydu przed własnymi ograniczeniami. Pogodzenie się ze sobą takim jakim się jest. Zagubionym, odnalezionym, mizernym i wzmocnionym jakimś wydarzeniem. Paul Auster nie porządkuje swoich wspomnień, ale nie miałam wrażenia niespójności, podążałam za naturalnym nurtem spisywanych myśli. Wczuwając się w bycie na jego miejscu, często zamieniałam postacie na osoby mi bliskie, skłaniając się ku relfeksji o śmierci, przemijaniu, zimie życia, która kiedyś musi nadejść dla mnie, ale i nadeszła już dla innych, bliskich mi ludzi. W ten sposób Auster pozwala oswajać się z tym co nieuniknione. Prowokuje do myśleniu o chorobie, o naszym maskowaniu fizjologii, próbach samooszustwa przed czasem czy też emocjonalnym otwarciem. Ilu z was odważyłoby się spisać tak szczerą historię o sobie, dodatkowo pozwalając na to, aby każdy obcy człowiek czytający ją, mógł przez chwilę być 'tobą'?
Książka pochłonęła mnie od pierwszych zdań, a momentami nawet wprawiała w pewnego rodzaju osłupienie. Ukazuje ona życie mało sentymentalne, surowe, przedstawiające całą paletę szarości jak i kolory, które warto doceniać. Myślę, że przeczytanie tej pozycji jest doświadczeniem godnym polecenia. To mierzenie się ze sobą i własną przeszłością, ale również poznanie interesującego, doświadczonego człowieka, który ku temu skłania.
"Dziennik zimowy" to książka o człowieku doświadczonym, pisana w drugiej osobie, choć autobiograficzna, pozwala czytelnikowi wcielić się i przeżyć cudze wspomnienia. Doświadczyć namiastki tego, co było doznaniem samego pisarza. Spróbować zrozumieć.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytając tę pozycję nie miałam wrażenia, że historia opowiadana jest przez znajomego, to było wczytywanie się w człowieka...
super poukladana autobiografia adresowa Austera.
swietnie jak zwykle stylistycznie ubrane wspomnienia.
polecam goraco.
super poukladana autobiografia adresowa Austera.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toswietnie jak zwykle stylistycznie ubrane wspomnienia.
polecam goraco.